Oceń
Definitywny koniec rządów PiS? Partia stoi nad przepaścią. Część posłów chce odejść i założyć nowe ugrupowanie.
Kolejny wielki kryzys w rządach prawicy. Partia Jarosława Kaczyńskiego może stracić moc samodzielnego panowania. Okazuje się, że część posłów PiS bardzo poważnie rozważa wystąpienie z szeregu. Są już gotowi, czekają tylko na odpowiedź prezesa.
Jak donosi były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, on i jego koledzy nie zamierzają słuchać dalej Jarosława Kaczyńskiego i grożą odejściem z partii. Prezes usłyszał ultimatum, które musi spełnić, by zachować ich przy sobie, a tym samym nie utracić Sejmowej większości.
Jest grupa posłów PiS, która jest zdeterminowana do utworzenia osobnego koła - mówi Jan Krzysztof Ardanowski. - Część tej grupy jest zdeterminowana do utworzenia koła i możliwe, że to koło się rozrośnie także i o kolejne osoby. Wnioski zostały złożone - poinformował na antenie radia Wnet.
PiS się rozpada. Posłowie odchodzą
Nowy kryzys w PiS związany jest z "piątką dla zwierząt" Jarosława Kaczyńskiego. To przez nią Jan Krzysztof Ardanowski stracił stołek w ministerstwie środowiska, a wielu jego kolegów zostało zawieszonych w prawach członków partii. Karę ponieśli wszyscy, którzy nie chcieli przyjąć ustawy Kaczyńskiego.
Teraz nad głową prezesa wisi widmo rozpadu Prawa i Sprawiedliwości. Czy jest inne wyjście z patowej sytuacji? Niby jest, ale oznaczałoby, że prezes musi się ukorzyć i przeprosić kolegów, a na to raczej się nie zanosi.
Poseł PiS nazywa Kaczyńskiego dyktatorem
Jan Krzysztof Ardanowski żąda przeprosin i negocjacji. Chce także, by Jarosław Kaczyński przestał się rządzić i omawiał plany partii z resztą jej członków.
Jestem przekonany, że Jarosław Kaczyński jest wybitnym strategiem politycznym, ale sytuacja wymaga szerokiego zaangażowania, a nie oczekiwania, żeby jeden człowiek o wszystkim zdecydował – mówi polityk. – Zamiast trzymać się razem, to jakieś zastraszanie i dyktat.
Dodał także, że jeśli prezes PiS nie będzie chciał ugody, część posłów przestanie liczyć się z jego zdaniem, założy własne ugrupowanie i odtąd będzie głosować zgodnie z własnym sumieniem. - Ludzie doszli do wniosku, że nie mogą być dalej tłamszeni – mówi były minister środowiska.
Oceń artykuł