Oceń
Politycy PiS to ludzie skromni i biedni, czego przykładem jest wiceprezes Adam Lipiński znany jako "trzeci bliżniak". Niedawno opowiadał, że nie ma pieniędzy, bo zarabia tylko 10 tys. złotych miesięcznie. Teraz wyjawił jak urządził skromny ślub i jak spędził noc poślubną.
Wiceprezes PiS Adam Lipiński to człowiek ledwo wiążący koniec z końcem – nie może wyremontować domu, bo zarabia tylko 10 tys. złotych miesięcznie. Dodatkowo w wywiadzie z „Super Expressem” opowiedział jaki miał ślub i gdzie spędził noc poślubną. O luksusach za komuny nie było mowy.
Lipiński nie ukrywa, że na ślub poszedł piechotą, bo miał blisko. Nie żałował jednak ciężarnej żonie pieniędzy, gdy miała zacząć rodzić i poszedł z nią na postój taksówek. Niestety, kolejka była zbyt długa i musieli jechać autobusem na porodówkę. Zanim wrócił tym samym środkiem transportudo domu, jego ukochana już urodziła.
Lipiński z żoną wzięli jedynie ślub cywilny na którym byli tylko świadkowie, a wkroczenie na nową drogę życia uczcili wypiciem szampana w bramie. A co z weselem? O mały włos, a spędziliby ją na Dworcu Centralnym.
Potem pojechaliśmy do Warszawy, bo chciałem się pokazać. Nie mieliśmy gdzie się zatrzymać, więc musielibyśmy spędzić noc na dworcu. Zadzwoniłem do kolegi. Już następnej nocy spaliśmy w hotelu - opowiedział Lipiński. ("Super Express")
Oceń artykuł
Tu się dzieje
