Oceń
Zbigniew Ziobro zapowiedział, że Polska wypowie konwencję stambulską. Czy to oznacza, że w naszym kraju będzie można bezkarnie stosować przemoc, a ofiary nie otrzymają pomocy?
Kilka lat temu Polska przyjęła tak zwaną konwencję stambulską, czyli dokument nakładający na państwo odpowiedzialność za ograniczenie przemocy w rodzinach, pomoc ofiarom oraz edukację w kwestii tolerancji, która miałaby przemocy zapobiec. Odkąd władzę w kraju przejął PiS i ich koalicjanci, temat co chwilę powraca, a politycy prawicy grzmią, że prawo to trzeba wypowiedzieć. Dlaczego?
Prawica boi się, że wraz z konwencją zaprzepaścimy tradycyjne wartości. Jakie? To akurat trudno zrozumieć, bo prawo antyprzemocowe w żadnym stopniu nie zabrania nikomu wiary czy małżeństw, nie wskazuje także - wbrew przekonaniu niektórych - że tradycyjny model rodziny czy przynależność do kościoła katolickiego wzmagają przemoc.
Polska rajem dla oprawców?
Mimo wszystko część obozu władzy boi się prawa antyprzemocowego i chce je wycofać. Czy grozi nam bezkarność domowych oprawców? Politycy twierdzą, że nie, bo Polska ma swoje własne, świetnie działające prawo.
Polska jest krajem, który - w porównaniu z innymi krajami europejskimi - ma bardzo dobrze funkcjonujące prawo chroniące kobiety
- zapewniał w Polsat News szef KPRM Michał Dworczyk.
Choć Zbigniew Ziobro zapowiedział, że konwencję trzeba wypowiedzieć, dziś politycy PiS zapewniają, że jak na razie nie ma powodów do protestów. Temat jest dopiero rozważany. Ponadto nikt nie zamierza pozwalać na przemoc w rodzinach. Prawica boi się "przemycania ideologii" podobno zawartej w unijnym prawie.
Trwają analizy co do samego stosowania i ewentualnej przyszłości konwencji, więc tutaj powiedziałbym, że wzmożenie emocjonalne niektórych środowisk jest zdecydowanie zbyt wczesne
- mówił w Polskim Radiu wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
Kiedy jest mowa o tym, że nie podobają się nam pewne zapisy tej konwencji czysto ideologiczne, używany jest szantaż moralny przejawiający się w słowach: "jeśli komuś się nie podoba tutaj fragment konwencji, to znaczy, że jest za przemocą wobec kobiet". To absolutnie tego nie oznacza, a ktoś, kto tego argumentu używa, tak naprawdę pokazuje, że za nic ma sytuację ofiar, sytuację kobiet, a chodzi mu głównie o ideologiczny charakter tejże konwencji - dodał.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
