Oceń
Minister Zdrowia Adam Niedzielski zauważył w końcu, że liczba wykrywanych przypadków koronawirusa mocno urosła, nie zamierza się tym jednak przejmować. Twierdzi, że to całkiem normalne i trzeba się do tego przyzwyczaić. A przy okazji mówi o... ponownym lockdownie.
W ostatnich dniach odnotowaliśmy kolejne rekordy zachorowań. W sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o aż 1002 przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-COV-2, zdiagnozowanych w ciągu jednej doby. To najwyższa liczba od początku pandemii w Polsce!
W kolejnych dwóch dniach było niewiele lepiej - w niedzielę ponad 900, w poniedziałek prawie 750 przypadków, przy zaledwie 12 tysiącach testów! Powinniśmy zacząć obawiać się koronawirusa jeszcze bardziej i przygotować na ponowne wprowadzenie uciążliwych obostrzeń, a nawet na zamrożenie gospodarki?
Minister zdrowia Adam Niedzielski tłumaczy się z epidemii
Adam Niedzielski pojechał w poniedziałek do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Tam zdecydował się na krótką rozmowę z dziennikarzami i skomentował rekordy zakażeń koronawirusem. Minister zdrowia twierdzi, że spodziewał się nagłego wzrostu i w zasadzie nie ma czym się przejmować. - Należy spodziewać się kontynuacji trendu ok. tysiąca nowych przypadków dziennie - powiedział jak gdyby nigdy nic, zapewniając, że to przecież nic strasznego.
Liczba interakcji społecznych rośnie, a wraz z nią ryzyko zakażenia - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski dziennikarzom. Wytłumaczył też, że rekordy to wina "powrotu do pewnego, normalnego trybu funkcjonowania w różnych wymiarach – pójścia dzieci do szkół, rezygnacji z modelu telepracy".
Dlaczego zdaniem polityka nie ma powodów do zmartwień? Bo w szpitalach jest zaledwie niespełna 2 tysiące osób, a liczba pacjentów leczonych przy pomocy respiratora utrzymuje się na w miarę stałym poziomie. Jeśli urośnie, mamy zapas. W całej Polsce jest aż 400 (sic!) respiratorów i blisko 6,5 tysiąca miejsc dla pacjentów z COVID-19.
Lockdown w Polsce? Minister zdrowia: będą restrykcje
W Polsce ciągle jest ciepło, jesień i sezon obniżonej odporności (a co za tym idzie - częstszych infekcji) dopiero przed nami, a my już mamy ogromne liczby zakażeń. Nic dziwnego, że obywatele coraz poważniej obawiają się ponownego zamrożenia gospodarki późną jesienią i zimą.
Czy jest się czego bać? W ostatnich dniach jeden z ministrów przyznał, że jest taka możliwość. Dziś minister zdrowia Adam Niedzielski przekonywał jednak, że póki co lockdown nam nie grozi. Nie znaczy to jednak, że poważnych restrykcji nie będzie. Adam Niedzielski poinformował, że GiS i Ministerstwo Zdrowia na bieżąco aktualizować będą listę stref żółtych i czerwonych, i wprowadzać ograniczenia epidemiologiczne w regionach z największą liczbą zakażeń.
Oceń artykuł