Oceń
W pracy obostrzenia pandemiczne nie obowiązują? Politycy PiS skorzystali z okazji i oddali się zakazanym rozrywkom. Co na to prezes Kaczyński?
Politycy PiS i Zjednoczonej Prawicy mogą więcej niż inni? Dopiero co okazało się, że minister Jadwiga Emilewicz pojechała na narty z rodziną mimo rządowego zakazu i braku uprawnień, a już wybucha kolejna afera. Dwaj członkowie partii zignorowali pandemię i poszli obejrzeć sobie mecz.
Już jesienią rząd PiS wprowadził w całym kraju obostrzenia, wedle których mecze odbywać się mogą, ale bez udziału publiczności. Na hali w Jastrzębiu Zdroju pojawili się więc sportowcy i ich trenerzy, a także organizatorzy wydarzenia, sędziowie, członkowie sztabu i pracownicy techniczni. Był też ktoś jeszcze - dwóch widzów, posłowie PiS Adam Gawęda i Artur Soboń.
Posłowie PiS na meczu mimo obostrzeń
Do perfidnego łamania obostrzeń pandemicznych doszło w ostatni wtorek w Jastrzebiu-Zdroju. Na tamtejszej hali odbył się mecz PlusLii, czyli najwyższego szczebla siatkarskich rozgrywek w Polsce.
Skąd wzięli się tam Adam Gawęda i Artur Soboń, i czemu przyszło im do głów, że być tam mogą? Cóż, pan Soboń tłumaczy, że tak mu się wydawało. Dostał zaproszenie, więc poszedł.
Byłem we wtorek w Jastrzębiu, przyjechałem zobaczyć inwestycję w Radlinie. Dostałem też zaproszenie od prezesa Hereźniaka, aby przekazać podczas meczu z Vervą dobrą informację dla klubu o uruchomionym tego dnia sponsoringu ze strony spółki. Przyszedłem, siedziałem z prezesami na trybunach, nie ukrywałem tego, były kamery, porozmawiałem z prezesem klubu i pojechałem
- tłumaczył się w rozmowie z o2.pl.
Wiceminister aktywów państwowych nie rozumie zarzutów o łamanie obostrzeń - twierdzi, że nic złego nie zrobił. Postanowił jednak przeprosić za swą obecność na trybunach i zrobił to na Twitterze.
Jednoznacznie. Przepraszam - napisał Artur Soboń.
Posłowie PiS łamią obostrzenia pandemiczne
Nie zapominajmy jednak, że na meczu pojawił się też drugi poseł PiS - Adam Gawęda. On za swój udział w meczu przepraszać nie zamierza - twierdzi, że był w pracy i nie czuje się niczemu winny.
Nie byłem tam jako kibic, tylko jako były wiceminister. Omawialiśmy ważne sprawy związane z kontynuacją współpracy i wsparcia finansowego dla jastrzębskiej drużyny - oznajmił.
A na swoje usprawiedliwienie dodał, że przecież zachował dystans i założył maseczkę.
Oceń artykuł

