Oceń
Dobre pomysły Rafała Trzaskowskiego są jak trzecia linia metra w stolicy. Może kiedyś będą, wciąż jest nadzieja! A póki co, osoby mieszkające w Warszawie muszą szykować się na wzrost cen biletów. Włodarz miasta twierdzi, że musi to zrobić z powodu polityki PiS.
Rafał Trzaskowski jako prezydent Warszawy mówi wiele rzeczy i niejednokrotnie sam sobie przeczy. Z jednej strony zapewnia, że oszczędza i w ratuszu liczy każdą kartkę papieru, a z drugiej miasto inwestuje w absurdalne projekty jak np. zimowa plaża, dziwne fotoradary na moście czy kontrowersyjne strefy relaksu. Teraz zapowiadał, że rozważane jest podniesienie cen biletów w Warszawie. Dlaczego warszawiacy muszą być w ten sposób ukarani?
Trzaskowski podnosi ceny biletów w Warszawie
Trzaskowski w rozmowie z „Super Expressem” wyjaśnił, że Warszawa musi znaleźć sobie nowe źródła finansowania, bo „sytuacja budżetowa jest piekielnie trudna”. Ile będą kosztować wkrótce bilety na komunikację miejską w stolicy?
Dlatego poważnie rozważam podwyżkę cen biletów. Choćby niewielką. Nawet o poziom inflacji, czyli ok. 8 proc. Jeśli mamy utrzymać obecną jakość usług i obecną częstotliwość kursów, to musimy brać pod uwagę wzrost opłat. Podwyżka nie powinna jednak dotknąć tych, którzy mają bilety miesięczne i okresowe, a tylko tych, którzy kupują jednorazowe – wyjaśnił Trzaskowski. (SE.pl)
Jego zdaniem, podwyżki wejdą w życie, gdy w połowie przyszłego roku oddane zostaną do użytku nowe stacje metra. Jego zdaniem, nawet najkrótszy czasowo bilet jednorazowy nie będzie miał racji bytu.
Czyżby Warszawa nie miała pieniędzy i była źle zarządzana? Oczywiście, że nie! Zdaniem prezydenta Warszawy, wszystkiemu winny jest PiS i jego Polski Ład, za który muszą płacić Polacy. Sam Trzaskowski ma o sobie bardzo dobre zdanie i spija sobie z dzióbka. Jak to ujął, „czuję, że naprawdę zmieniam Warszawę”. Co więcej, jest dumny z tego "jak realnie i szybko realnie zmienia otoczenie”.
To, co robi rząd, to bandytyzm. To całkowicie nie fair. I przy tym wszystkim rządzący tworzą sobie fundusz, z którego minister będzie decydował komu dać, a komu nie. Zabrali Warszawie ok. 1,7 mld zł, a z powrotem możemy dostać raptem ok. 400 mln zł – wyjaśnił Trzaskowski.
Oceń artykuł