Oceń
10 maja wyborów prezydenckich nie będzie? Przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu wystąpił Jarosław Gowin. TVN podaje, że przeciwni głosowaniu są też inni politycy Porozumienia.
Wybory prezydenckie w maju muszą się odbyć - twierdzi Jarosław Kaczyński. Polityk nie patrzy ani na epidemię, ani na prawo. Okazuje się jednak, że plany mogą pokrzyżować mu koalicjanci.
Już od dawna wiadomo, że na wybory w maju nie zgadza się Jarosław Gowin - szef Porozumienia, czyli jednego z koalicjantów PiS. On sam nie wystarczy, by w głosowaniu w Sejmie partia Kaczyńskiego przegrała. Podobno jednak do swego zdania namówił kolegów.
Rząd się sypie
Planowo wybory prezydenckie odbyć się mają już za niespełna 2 tygodnie. Nikt jednak nie wie, czy dojdą do skutku, ani jak będą wyglądać. Wielu Polaków już oznajmiło, że je zbojkotuje - to nie wybory, tylko bezprawne głosowanie, w dodatku zagrażające zdrowiu i życiu obywateli - mówią.
Dopiero chwilę przed 10 maja do Sejmu wróci ustawa o głosowaniu korespondencyjnym. Już wiadomo, że Senat przetrzyma ją do końca i skieruje do dalszych prac z licznymi poprawkami. Rząd mógłby je wszystkie od razu odrzucić i ustanowić nowe prawo, ale...
Jak donoszą "Fakty" TVN, w Zjednoczonej Prawicy trwa gigantyczna burza, a koalicja wisi na włosku. Wraz z nią na włosku wisi sejmowa większość PiS. Buntują się oczywiście politycy Gowina. 8 z 18 posłów Porozumienia idzie ponoć w ślady szefa i nie zamierza popierać ustawy o wyborach "kopertowych". Ośmiu z całym oddaniem zagłosuje tak, jak chce Jarosław Kaczyński. Dwóch ostatnich nadal nie podjęło decyzji.
Jeśli w głosowaniu wezmą udział wszyscy politycy rządu, ośmiu buntowników wystarczy, by PiS straciło większość, a ustawa o wyborach korespondencyjnych trafiła do kosza. Jarosław Kaczyński jednak nie odpuszcza. Podobno próbuje zwerbować na swoją stronę posłów opozycji, w tym Konfederacji. Krzysztof Bosak twierdzi jednak, że to nie prawda, a jego koledzy z partii z całą pewnością zagłosują przeciw ustawie o wyborach korespondencyjnych.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
