Oceń
Artur Zawisza spowodował wypadek samochodowy nie mając prawa jazdy. Twierdził, że to kolizja jak setki innych i nic się nie stało. Tymczasem okazało się, że kobieta jest w ciężkim stanie.
Polski polityk Artur Zawisza w 2016 roku stracił prawo jazdy, ponieważ prowadził po alkoholu. Mimo tego wczoraj wsiadł za kółko (miał SZOKUJĄCE WYTŁUMACZNIE) i zmasakrował autem rowerzystkę, która okazała się pracownicą Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Prawicowy polityk przeprosił i znowu tego samego dnia wsiadł za kółko. Tym razem policja odebrała mu kluczyki. Brak samochodu to może być jednak dopiero początek jego kłopotów.
Jak podaje „Wirtualna Polska”, powołując się na informacje zdobyte przez dziennikarza jednej z czołowych stacji radiowych, rowerzystka jest w fatalnym stanie.
Kobieta ma podobno złamany bark i zmiażdżone kolano, a za kilka dni czeka ją skomplikowana operacja. Może już nigdy nie wrócić do dawnej sprawności.
Zawisza teoretycznie za swoje grzeszki może trafić na kilka lat do więzienia. Znając jednak polski wymiar sprawiedliwości, włos mu z głowy nie spadnie. Dziennikarz Kamil Durczok przejechał na podwójnym gazie pół Polski i spowodował kolizję i jak na razie pozostał bezkarny. Polityk Włodzimierz Cimoszewicz potracił kobietę i oddalił się z miejsca zdarzenia, a zamiast kary otrzymał mnóstwo głosów w wyborach. Dziennikarz Piotr Najsztub jechał bez prawa jazdy, OC i ważne przeglądu i potrącił kobietę. Sąd orzekł tylko niewielką grzywnę, a kierowca w ramach przeprosin dał swojej ofierze nietypowy prezent.
Postanowiłem zamiast kwiatów zazwyczaj w takich przypadkach dawanych, podarować jej książkę, która właśnie wtedy wyszła, o tym, jak porozumiewają się drzewa między sobą. Najnowsze doniesienia naukowe na ten temat – powiedział Najsztub.
Oceń artykuł