18+

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.

Copyright 2009-2019, Eurozet Sp. z o. o.

Co za bezczelność! Ginęły ubrania i jedzenie. Politycy PiS okradali najbiedniejszych?

Redakcja
21.02.2019  11:05
afera pck anna zalewska
afera pck anna zalewska Fot: Piotr Molecki/East News

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oskarżani są o okradanie najbiedniejszych Polaków. Jak? Mieli wyprowadzać z PCK jedzenie i ubrania na cele kampanii wyborczej.

Afera PCK może być jedną z najbardziej bolesnych dla PiS. Dlaczego? Bo to przecież partia, która do władzy doszła dzięki obietnicom dobrobytu i pięćset plus. Teraz okazuje się jednak, że bardziej niż na potrzebujących, mogło im zależeć na sobie i wygranej wyborów. Na jaw wychodzą bowiem ich oburzające zachowania, a w sprawę zamieszana jest sama Anna Zalewska.

 

Politycy PiS okradali PCK. Ginęły ubrania i jedzenie

W latach 2014-2017 ze śląskiego PCK znikały ubrania, zebrane jako pomoc dla najbiedniejszych. Okazało się, że kradli je sami pracownicy ośrodka, którym przywodzili politycy PiS. Przez lata szefem dolnośląskiego PCK był były radny Rafał Holanowski, a jego zastępcą poseł Piotr Babiarz. Kolejny członek PiS, Jerzy G. piastował stanowisko dyrektora. On też oskarżany jest teraz przez prokuraturę o wyprowadzenie z organizacji nawet 1,2 mln. złotych!

Pracownicy PCK wykradali ubrania z kontenerów, a później, za pośrednictwem powołanej do tego celu firmy, sprzedawali je do secondhandów. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży trafiły między innymi na finansowanie kampanii wyborczej polityków PiS - Piotra Babiarza i obecnej minister edukacji Anny Zalewskiej!

Okazuje się jednak, że z PCK ginęły nie tylko ubrania, ale też jedzenie. Zniknęło aż 46 ton żywności. Gdzie? Również w kampanii PiS!

Dary zamiast do biednych, trafiały w ręce wyborców, którzy przychodzili na wiece wyborcze PiS.

Część tej żywności była kierowana do rozdawania wśród ludności w czasie ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu. Chodzi przede wszystkim o paczki żywnościowe oraz jabłka - powiedział "Gazecie Wyborczej" były pracownik PCK.

O ile sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, Piotr Babiarz już w 2015 roku opowiadał o tonach jabłek, które rozdał wyborcom.

Choć w rozliczeniu kampanii przedstawił faktury na zakup 26 kilogramów owoców, chwalił się, że było ich 20 ton!

logo Tu się dzieje