Oceń
Jedna z najbardziej butnych posłanek PiS, Bernadetta Krynicka, postanowiła dosiąść konia w Łomży. Nie szło jej zbyt dobrze, ale gdy już się udało, była z siebie bardzo dumna.
Wybory zbliżają się wielkimi krokami, więc politycy robią co mogą, by zyskać głosy obywateli. Sposób pani Bernadetty Krynickiej z PiS jest jednak dość... dziwny. W białej sukience, jak zawsze dumna z siebie, z charakterystyczną rudą czupryną na głowie, postanowiła wskoczyć na konia. O tak:
Ach ta Bernadetta
Pani poseł na koń wskoczyła, szabli jej zabrakło, nie zabrakło bielizny. Szczegół to wprawdzie, ale trudno go przeoczyć. Pani Bernadetta pokazała bowiem, w jakich nosi się majtkach.
To dalej nie koniec, bo pani Bernadetta chwilę później chwyciła za mikrofon, a właściwie wyrwała go koleżance z ręki. Już nie na jeźdźca, a na stojąco, na prowizorycznej scenie. Tam towarzyszyła jej inna kandydatka Zjednoczonej Prawicy do Sejmu - Agnieszka Muzyk.
Niestety, panie nie pokazały się zbyt dobrze. Postanowiły udowodnić, która z nich jest ważniejsza i... pokłóciły się o prawo do wypowiedzi i to, komu można więcej. Serio. A oto dowód:
No naprawdę, klasa sama w sobie!
Oceń artykuł
Tu się dzieje
