Oceń
Strajk nauczycieli jest komentowany przez celebrytów, polityków i Krystynę Pawłowicz. Tym razem głos w sprawie zabrał Marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Twierdzi, że trzeba pracować dla idei jak on i pieniądze nie są najważniejsze, chociaż sam zarabia majątek.
Trwa protest nauczycieli, rząd nadal nie może znaleźć porozumienia z ZNP, a pieniądze prędzej dostaną krowy, niż kadra pedagogiczna. Czy nauczyciele słusznie domagają się podwyżki wynagrodzeń? Jak się okazuje, pieniądze za pracę najwyraźniej wcale nie są potrzebne.
Marszałek Karczewski - pieniądze i strajk
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zwrócił uwagę, że pewnie będzie hejtowany, ale wypowiedział się na temat pracy dla idei. Wywołał burzę.
Znowu będę hejtowany i skrytykowany, bo kiedyś już mówiłem, przy sporze z rezydentami, że powinno się pracować dla idei. Ja pracowałem dla idei, pracuję dla idei i będę pracował dla idei, a dla dzieci jeszcze tym bardziej powinniśmy pracować – powiedział Karczewski.
Zdaniem polityka dzieci nie powinny cierpieć z powodu politycznego sporu, a obecnie do tego właśnie doszło i najmłodsi są „rozgrywani”. Jego zdaniem działania ZNP są zbieżne z działaniami aktywistów partyjnych. Ma nadzieję, że dzieci będą mogły bez problemu zdobywać wiedzę.
Karczewski pracuje dla idei za wielkie pieniądze
Karczewski podobny apel wystosował w 2017 roku do głodujących wówczas rezydentów. Prosił ich, by wrócili do łóżek pacjentów, bo pieniądze nie są najważniejsze. Jak przypomina Newsweek, zarabiał wówczas jako polityk ok. 17 tys. złotych miesięcznie, a nawet przyznał sobie 33 tys. złotych premii.
Myślenie o pieniądzach nie jest najważniejsze w życiu. Zapewniam młodych lekarzy, którzy rozpoczynają pracę, że pieniądze naprawdę nie są najważniejsze w życiu. Sam w tej chwili jako marszałek zarabiam zdecydowanie mniej, niż zarabiałbym jako ordynator szpitala – mówił w 2017 roku Karczewski.
Oceń artykuł