Oceń
Wybory parlamentarne już 13 października, a po nich... Nie o wszystkich swoich planach politycy mogą mówić głośno, bo istnieje obawa, że wyborcom mogłyby się nie spodobać. Tak jak tajne projekty ustaw PiS, zakładające zwiększenie składek ZUS.
Jeśli macie poczucie, że z waszych wypłat brutto dostajecie za mało netto, a państwo w podatkach zabiera zbyt dużo, musicie przygotować się na cios. Politycy zamierzają zmienić prawo tak, by składki na ZUS były jeszcze większe. I doskonale wiedzą, jak na takie plany zareagowaliby obywatele, więc Jarosław Kaczyński miał nakazać w tej kwestii swoim ludziom... milczenie.
Większe składki, bo państwa nie stać
Kolejne "plusy" PiS generują ogromne koszty - tylko w 2020 roku rząd będzie musiał przeznaczyć na nie około 60 mld złotych! Zasoby się kończą, więc trzeba wziąć skądś pieniądze. Najlepiej od obywateli.
Jeśli rząd podniesie ZUS, sam będzie mógł zmniejszyć dotacje, więc zaoszczędzi pieniądze na swoje socjalne obietnice. Dzięki temu obywatel odda ze swojej pensji więcej, a wybrane grupy dostaną kilkaset złotych na dzieci, wyprawki itp.
Składki ZUS zwiększone mają być nie tylko dla przedsiębiorców, ale i dla małych, szarych, zwykłych pracowników.
Kilka projektów na "oszczędzanie"
Jak donosi wyborcza.pl, PiS, poza podwyższeniem składek, wymyślił już kilka sposobów na "oszczędzanie". Pracować nad nimi mają już po wygranych wyborach.
I tak jednym z pomysłów PiS jest wprowadzenie składek od umów cywilnoprawnych - od stycznia każda jedna, nawet najmniejsza umowa-zlecenie ma być "zusowana". Rząd rozważa również objęcie składkami umów o dzieło i pracy studentów.
Kolejny pomysł to zniesienie limitu składek. Od następnego roku najbogatsi wpłaciliby w ten sposób ponad 5 mld złotych więcej na ZUS. Dobry pomysł? Cóż... gdy osiągną wiek emerytalny, pieniądze te trzeba im będzie oddać w emeryturach. Oby tylko państwo było wtedy na to stać...
O kolejnym pomyśle było już głośno. Chodzi o to, że po likwidacji OFE Polacy wybiorą, czy chcą przekazać pieniądze do ZUS, czy na Indywidualne Konta Emerytów. Jeśli wybiorą to drugie, będą musieli oddać państwu 15 procent swoich oszczędności. Politycy mają nadzieję, że dzięki temu rząd wzbogaci się o blisko 20 mld złotych!
Oceń artykuł
Tu się dzieje
