Oceń
Szymon Hołownia nie jest taki święty jak niektórzy sądzą. Okazuje się, że pobożna gwiazda TVN uderzyła księdza. W książce "Pół na pół. Rozmowy nie dla dzieci" przyznał się do zaskakujących wybryków.
Szymon Hołownia będzie się smażył w piekle? W rozmowie z Marcinem Prokopem wyznał, że zdarzyło mu się uderzyć księdza. Jego zdaniem duchowny „przekroczył jego granice” i nie był pewien czy chciał go jedynie objąć na pożegnanie. Dostał „plaskacza”.
Dostał w mordę. Odepchnąłem go też na tyle mocno, że się przewrócił na tapczan czy wersalkę, przy której stał. Kojarzę też innego księdza, ważną personę białostockiego Kościoła, o którym moi ówcześni koledzy mówili, że ma przebogatą kolekcję filmów pornograficznych – nie wiem, nie korzystałem. Ale większość duchownych, których spotkałem, a jako aktywny działacz ministrancki spotkałem ich naprawdę wielu, to byli normalni ludzie – opowiedział Hołownia. („Wirtualna Polska”)
Hołownia mimo tego incydentu nie zraził się do Kościoła i księży, ponieważ miał „szczepionkę” w postaci świetnego proboszcza. W jednym z wywiadów zwrócił też uwagę, że wszystkie podejrzenia pedofilii należy zgłaszać na policję. Czy Hołownia zgłosił w takim razie incydent z duchownym, którego uderzył?
Niezależnie od tego wszystkie przypadki podejrzenia pedofilii należy zgłosić na policji. Są tylko dwa miejsca – i żadnym z nich nie dysponuje biskup – gdzie może trafić ksiądz pedofil: zamknięty ośrodek terapeutyczny lub więzienie. Gdy w świeckim sądzie zapadnie wyrok, będzie on twardą podstawą do określenia kanonicznych losów księdza. Jeśli zaś okaże się, że inni duchowni mieli wiedzę o przestępstwie i nie zgłosili tego organom ścigania, sprawa nie będzie dłużej uznaniowa. Nie wyobrażam sobie, by biskup czy przełożony z prokuratorskimi zarzutami pełnili urząd choćby o dzień dłużej. To nie kapitulacja instytucji, która powinna świecić moralnym przykładem - powiedział Hołownia. (newsweek.pl)
Oceń artykuł
Tu się dzieje
