Oceń
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił niedawno pedofila, a prokuratura umarza śledztwo w sprawie innego przestępcy seksualnego, bo jest synem Jacka Kurskiego? Były szef TVP i przyjaciel PiS komentuje.
Syn Jacka Kurskiego - Zdzisław - miał molestować seksualnie i przez trzy lata gwałcić młodszą o 8 lat dziewczynkę, córkę zaprzyjaźnionej rodziny. Dziewczyna wyparła traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa i dopiero po kilku latach zaczęła sobie o nich przypominać, a sprawa trafiła do prokuratury. Została jednak umorzona.
Biegli w czasie śledztwa wielokrotnie podkreślali, że dziewczyna musi mówić prawdę, a syn Jacka Kurskiego jako jedyny podaje informacje sprzeczne z zeznaniami świadków. Mimo to mężczyzna nigdy nie poniósł odpowiedzialności. Jacek Kurski po ujawnieniu sprawy przez "Gazetę Wyborczą" broni syna i zarzuca dziennikarzom polityczny atak.
Sprawa rodzinna
Wstrząsający reportaż o Zdzisławie Kurskim opublikowany został we wtorek 21 lipca. Kilka godzin później Jacek Kurski wydał oświadczenie w tej sprawie. Swego pierworodnego potomka oczywiście broni. Przy okazji zapewnia, że to on jest ofiarą, a oskarżająca go kobieta kłamie.
Z udziałem biegłego psychologa była przesłuchiwana dziewczyna, która nic nie mówiła o tych drastycznych zachowaniach, o których "przypomniała" sobie teraz po 5 latach GW. Już wtedy biegli poddali w wątpliwość jej relacji
- pisze Kurski, całkowicie ignorując mechanizm wyparcia, często występujący u ofiar pedofilów.
Tymczasem GW przytacza stanowiska owych biegłych, między innymi psychologa sądowego, który zapewniał, że dziewczyna nie kłamie. Inny pisał: Nie stwierdzono u pokrzywdzonej skłonności do celowego zniekształcania odtwarzanych zdarzeń (…), na treść złożonych przez małoletnią zeznań nie miały wpływu inne osoby. Nie ustalono, aby przejawiała skłonności do celowej deformacji spostrzeżeń. W ramach składanych zeznań nie stosowała technik manipulacyjnych.
Kurski: atak polityczny
Jacek Kurski z jednej strony odpiera wszelkie zarzuty wobec syna, z drugiej informuje, że ten jest już dorosły i sam powinien odnieść się do oskarżeń. Jednocześnie informuje na Twitterze, że sprawa to polityczny atak wymierzony w jego osobę.
Zmyślone zarzuty w zeznaniach pochodzą z okresu 2006-2012, w tekście GW mowa już o latach 2009-2012, "przypomniano sobie" o nich w 2015 a wykorzystuje do politycznego ataku w 2020. Ten atak ma cel jednoznacznie polityczny. Celem tego ataku jestem ja
- pisze Jacek Kurski.
Kurski w swoim oświadczeniu po raz kolejny powtarza, że oskarżenia wobec jego syna, to atak ojca pokrzywdzonej, jego osobista zemsta za zwolnienie z pracy. Mężczyznę, swego dawnego przyjaciela, nazywa alkoholikiem, twierdzi, że chciał wyłudzić "wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa".
Kurski na końcu swego oświadczenia atakuje też wicenaczelnego "Gazety Wyborczej" - swojego brata. Wytyka mu reportaż o członku rodziny - o osobach spokrewnionych się jego zdaniem źle pisać nie powinno. - Jarku, nie idź tą drogą - pisze. - To, co teraz robisz, jest obrzydliwe. Odreagowujesz kłamliwym atakiem na rodzinę kolejną polityczną porażkę swojego środowiska totalnej opozycji.
Oceń artykuł