Oceń
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej dochodzi do granic ludzkiej wytrzymałości. Całym krajem wstrząsnęła wieść o śmierci rocznego dziecka migrantów, którzy od wielu dni koczowali w lesie.
Granica polsko-białoruska jest przestrzenią, o którą obecnie martwi się cała Polska. Niestety, koczujący w lesie ludzie cierpią z powodu zimna i braku możliwości przemieszczenia się w którąkolwiek stronę.
Za plecami mają funkcjonariusz białoruskich, którzy nie pozwalają im się cofnąć, przed nimi stoją funkcjonariusze polscy, którzy strzegą naszej granicy. W tej sytuacji nietrudno o wielkie tragedie. Zimno, niedożywienie i trudne warunki atmosferyczne sprawiają, że pojawiają się pierwsze dramaty ludzkie.
Zmarło roczne dziecko migrantów
Kryzys migracyjny na granicy, ponad 15 tys. polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, tragiczne nastroje społeczne - tak od wielu dni wygląda sytuacja na obszarze bliskim granicy polsko-białoruskiej. Przypominamy, że migranci przybyli na granicę polsko-białoruską w rejon przejścia w Kuźnicy 8 listopada. Spychani przez służby reżimu Alaksandra Łukaszenki próbowali setki razy nielegalnie wtargnąć na terytorium Polski.
Teraz całym krajem wstrząsnęła wieść o śmierci rocznego dziecka migrantów. Potomek syryjskiego małżeństwa zmarł w lesie niedaleko granicy polsko-białoruskiej. Według wolontariuszy z grupy Ratownicy PCPM para błąkała się w lesie od półtora miesiąca.
Po godzinie 2:26 otrzymaliśmy zgłoszenie, że przynajmniej jedna osoba, która przebywa teraz w lesie, potrzebuje pomocy medycznej. Na miejscu okazało się, że poszkodowanych jest troje ludzi. W lesie byli od 1,5 miesiąca!
- przekazali wolontariusze.
Poland Emergency Medical Team PCPM - Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM, od 16 listopada pełni 24-godzinne dyżury w pobliżu polsko-białoruskiej granicy, poza strefą objętą stanem wyjątkowym. Przejęli oni obowiązki wolontariuszy z grupy Medycy Na Granicy, którzy zakończyli swoją misję po tym, jak zdewastowano ich samochody.
Oceń artykuł

