Oceń
Na jednym z zielonogórskich cmentarzy doszło do mrożącego krew w żyłach zdarzenia. Podczas trwającej ceremonii pogrzebowej zgromadzeni dostrzegli wystającą z grobu głowę kobiety. Część osób doznała szoku i uciekła z pogrzebu.
Uroczystości pogrzebowe odbywające się na cmentarzu miejskim w Zielonej Górze zamieniły się w koszmar. Ciało zmarłego mężczyzny miało zostać złożone w rodzinnym grobie, razem z żoną, która zmarła z powodu choroby nowotworowej ponad 30 lat temu.
Gdy odprawiana była modlitwa, a trumna została już opuszczona, syn zmarłego spostrzegł wystającą z ziemi ludzką głowę. Obok leżały także piszczele i fragmenty kręgosłupa.
To była głowa mojej mamy - poinformował w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z synów zmarłego małżeństwa.
Nie był to koniec przerażających wydarzeń. Całą sytuację próbowali naprawić pracownicy cmentarza.
Jeden z grabarzy wskoczył z oderwaną głową do grobu, gdzie była już trumna ojca i położył głowę obok trumny. Obcy ludzie nie wytrzymywali takiego widoku, a na pogrzebie były dzieci. Nie wiem jak one to przeżyły, skoro dla nas, dorosłych, było to traumatyczne wspomnienie – wspomina drugi z synów.
Świadkami tragicznych wydarzeń były także osoby spacerujące po cmentarzu. Według relacji rodziny, ludzie zaczęli panikować, część z nich zasłaniała oczy, niektórzy nawet uciekli.
Kierownik cmentarza szukał oszczędności
Zdaniem grabarzy, winę za sytuację ponosi kierownik cmentarza. W ramach oszczędności zmienił on procedurę wykopywania grobu. Zwykle prace przy wykopywaniu miejsca pochówku wykonuje się przy użyciu koparki oraz łopaty. Tym razem cały grób wykopano koparką, która wraz z ziemią wydobyła szczątki zmarłej kobiety.
Oceń artykuł

