Oceń
Coraz gęstsze i coraz czarniejsze chmury zbierają się nad głową Tadeusza Rydzyka. Redemptorysta z Torunia może trafić do więzienia nawet na 10 lat.Sprawa się zaognia. Zostało mu coś poza klasycznym "ojcze nasz..."?
Dzieło Tadeusza Rydzyka przepadnie, a on sam trafi za kratki? Więzienne cele czekają też na jego najbliższych współpracowników - Lidię Kochanowicz-Mańk i ojca Jana Króla. Każdemu z nich grozi nawet dziesięć lat pozbawienia wolności.
Proces przeciw całej trójce ruszył oficjalnie już na początku czerwca. Stowarzyszenie Watchdog pozwało zarząd Fundacji Lux Veritatis za nieujawnienie informacji publicznej i zatajenie, na co wydawane są pieniądze przekazywane im z rządu i spółek skarbu państwa.
Rydzyk za kratki? Oskarżenia nazywa nagonką
Tadeusz Rydzyk do odpowiedzialności oczywiście się nie poczuwa, nie widzi swej winy, a cały proces nazywa "niszczeniem wszystkiego, co polskie i katolickie". Twierdzi, że trwa nagonka i próba zniszczenia dobrego imienia Telewizji Trwam oraz jego osoby.
Cały czas służę Polsce, narodowi, a mój naród mnie tutaj oskarżył. Uważam, że to jest nieuczciwe, to jest działanie na szkodę, próba odebrania nam dobrego imienia
- skarżył się Tadeusz Rydzyk przed sądem, w czasie jednej z rozpraw.
W czwartek 12 sierpnia odbyła się kolejna rozprawa, na której sąd wysłuchał zeznań trzech różnych świadków. Swoje wyjaśnienia składał prezes Watchdog oraz dwie pracownice Lux Veritatis: księgowa i kierowniczka do spraw reklamy i promocji. Obie zapewniały sąd, że za udzielanie informacji publicznej w fundacji odpowiada Lidia Kochanowicz-Mańk.
Ponadto stowarzyszenie Watchdog złożyło w czwartek w sądzie kilka wniosków dowodowych przeciw Lux Veritatis i Tadeuszowi Rydzykowi. Wnioskowali także o powołanie na świadka Tomasza Piątka, który w ostatnim roku napisał dwie książki o przeszłości redemptorysty z Torunia. Kolejna rozprawa zaplanowana została na 14 października.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
