Oceń
W okresie wakacyjnym na polskich SOR-ach dzieją się rzeczy straszne. Chorowanie w lato, to najgorsze co może nam się przydarzyć. Dlaczego? Głównie dlatego, że nad wyraz trudno uzyskać wtedy pomoc.
SOR-y budzą niezbyt pozytywne uczucia nie tylko w okresie wakacyjnym, ale zdecydowanie w lato jest najgorzej. Dlaczego? Głównie dlatego, że praktycznie nic nie działa, a pacjenci są skazani na godziny czekania, zanim doproszą się o profesjonalną pomoc.
Sceny grozy na polskich SOR-ach
Jak się sprawy mają sprawdził szczegółowo reporter SE, który wybrał się na SOR w wakacyjny poniedziałek rano. Obrazy, które można tam ujrzeć przeraziłyby nawet ludzi o mocnych nerwach.
Siedzę tu już 5 godzinę. Źle się czuje. Nikogo to nie obchodzi, że jest mi słabo i mam bóle brzucha. Ale muszę siedzieć - mówiła jedna z kobieta, czekająca na swoją kolej w szpitalu bielańskim.
Szczególnie przerażające jest to, że to właśnie czas ma podstawowe znaczenie w momentach, w których ktoś choruje. Zdarza się, że przez opieszałość polskiej służby zdrowia na pomoc jest już za późno - raz na jakiś czas mediami wstrząsają takie właśnie przypadki.
Lekarz powiedział, że RTG jest niesprawne. Wykonano mi badanie komputerowe. Teraz siedzę i czekam na wynik już 3 godzinę - mówiła dla SE starsza pani, która na pomoc czekała dla odmiany w szpitalu MSWiA przy ul. Wołoskiej.
Życzymy zdrowia - im dalej latem będziemy się trzymać od pomocy medycznej, tym więcej go (niestety) zaoszczędzimy.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
