Oceń
Popularny dziennikarz Kamil D. spowodował wypadek samochodowy, gdy pędził pijany na autostradzie A1. Usłyszał zarzuty i grozi mu nawet więzienie, ale nie brakuje osób, które go bronią i chcą przebaczenia dla celebryty. Mają zaskakujące argumenty.
Kamil D. został zatrzymany w piątek 26 lipca, gdy pędził jak wariat po remontowanym odcinku drogi krajowej nr 1 w kierunku Katowic i spowodował wypadek. Nagle wjechał w słupki oddzielające pasy ruchu i uderzył w samochód poruszający się w przeciwnym kierunku. Na szczęście nikt nie zginął.
Nieoficjalnie media podają, że Kamil D. jechał z prędkością 140 kilometrów na godzinę. Mógł prowadzić auto po pijanemu nawet 2 godziny, bo jechał znad morza do Katowic. Niektóre portale podają, że balował nad Bałtykiem kilka dni.
Został zatrzymany do wytrzeźwienia i wyjaśnienia w policyjnym areszcie. Jak wytrzeźwieje, to będą wykonywane z nim czynności - powiedziała Pudelkowi aspirant Ilona Sidork.
Jak podaje „Wyborcza”, dziennikarz usłyszał zarzuty prowadzenia pod wpływem alkoholu i spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Prokuratura wnioskuje o areszt, a Kamilowi D. grozi nawet 12 lat więzienia!
Dziennikarz Kamil D. i apel o wybaczenie
Okazuje się, że popularny dziennikarz, mimo swojego wybryku, ma obrońców. Działacz PZPN-u Ryszard Niemiec uważa, że nie ma afery, bo każdemu zdarza się "wsiąść do auta na fleku".
Profesor Jan Hartman apeluje, by nie przekreślać Kamila D. i pamiętać „ile dobrego zrobił”. W komentarzach na Twitterze rozpętała się burza i zwrócono profesorowi uwagę, że broniłby nawet Trynkiewicza, gdyby ten walczył z PiS.
Do dyskusji włączył się także dziennikarz „Wyborczej” Bartosz Wieliński. Skrytykował osoby piszące o upadku Kamila D.
Solidaryzuję się z Kamilem Durczokiem w jego nieszczęściu, stanowczo potępiając jazdę po pijanemu, a solidarność ta wynika z dwóch przesłanek. Pierwsza jest taka, że Durczok to ważny i zasłużony dziennikarz. A druga jest taka, że wedle mojej wiedzy ma poważne problemy psychiczne, co rzecz jasna (także z prawnego punktu widzenia, a nie tylko etycznego) może (nie musi) rzutować na kwestię winy – napisał Hartman w felietonie.
Hartman podkreślił, że nie jest chrześcijaninem, ale jego wypowiedź była utrzymana w duchu chrześcijańskim.
Hartman znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi. Przypominamy, że powiedział kiedyś, iż nie popiera legalizacji związków kazirodczych, ale "warto rozpocząć dyskusję na ten temat".
Oceń artykuł
Tu się dzieje
