Oceń
Polska służba zdrowia znów nie wyszła komuś na zdrowie. Tym razem doszło jednak do tragedii, a pacjent z ostrym zawałem zmarł. To nie pierwszy taki przypadek i można mówić już o czarnej serii zgonów na Śląsku.
Gdy pacjent ma zawał, konieczna jest szybka interwencja medyczna. Jednak mężczyzna z Wodzisławia Śląskiego pomoc otrzymał dopiero po wielu godzinach, a wcześniej był wożony karetką od szpitala do szpitala. Nie przeżył.
Objawy zawału i pomoc medyczna
„Dziennik Zachodni” informuje, że 35-letni Marcin Kłosek poczuł ucisk w klatce piersiowej, więc udał się do przychodni. Wykonano badanie EKG, wezwano karetkę i przetransportowano go do Wodzisławia. Tam miał spędzić 10 godzin na izbie przyjęć, ale brakowało wolnych łóżek, wiec przewieziono go do szpitala w innej miejscowości. Tam miejsca jednak nie było, więc Marcin wrócił do Wodzisławia.
Postanowili przetransportować Marcina do Rydułtów, gdzie miały być dwa wolne miejsca na oddziale. Pojechaliśmy za karetką. Ambulans stanął przed wejściem rydułtowskiej lecznicy, ale Marcin pozostawał w samochodzie. Po chwili ambulans zawrócił. Okazało się, że nie ma miejsca. Najpierw było? Później nie ma? Jaka to jest komunikacja? Jego stan się pogarszał – mówi rodzina zmarłego Marcina. (dziennikzachodni.pl)
Ostry zawał serca
To nie był koniec podróży pacjenta. Wkrótce karetka przewiozła go 25 kilometrów dalej do Raciborza. Na kolejny dzień zaplanowano nawet kontakt z oddziałem kardiologicznym, ale chory go nie doczekał. W nocy jego stan drastycznie się pogorszył i zmarł po godzinnej reanimacji. Przyczyną śmierci był ostry zawał serca.
Rodzina oskarża szpital w Wodzisławiu Śląskim i być może zawiadomią prokuraturę. Placówka medyczna prowadzi w tej sprawie wewnętrzne postępowanie wyjaśniające.
Dziennikzachodni.pl dotarł do dokumentacji medycznej pacjenta. Okazało się, że lekarz poza problemami z mięśniem sercowym stwierdził również uszkodzenie wątroby, ostrą niewydolność nerek oraz miażdżycę tętnic.
Śmierć w szpitalu
Jak podaje „Super Express”, to kolejny taki zgon na Śląsku. Niedawno pacjent zmarł w Sosnowcu na izbie przyjęć, a w Zawierciu młoda kobieta w ciąży nie otrzymała na czas w placówce medycznej. Na Podkarpaciu 63-latek zmarł na urosepsę po tym, jak wożono go przez półtorej dobry od szpitala do szpitala.
Marcinowi życia nie zwrócimy. Dla nas to wielka tragedia. Ale chcemy wyjaśnić tę sprawę. Tym bardziej, że to nie pierwszy zgon po wizycie na Izbie Przyjęć w wodzisławskim szpitalu. Pisały nie raz media o tym. Chcemy wyjaśnień. Chcemy się też dowiedzieć, czy taka sytuacja się nie powtórzy – powiedział radny powiatowy PiS Alojzy Szymiczek, którego zmarły był siostrzeńcem.
Oceń artykuł