Oceń
W czwartek 6 grudnia do Sejmu trafi projekt ustawy „Szczepimy, bo myślimy”. Jego twórcy zakładają zmiany w prawie, które utrudnią antyszczepionkowcom przyjmowanie ich dzieci do żłobków i przedszkoli, oraz nałożą większe składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Jak przekonać przeciwników szczepień, by działali zgodnie z zaleceniami lekarzy i szczepili dzieci? Nowy pomysł na to, jak rozwiązać trudną sytuację, zwolennicy obowiązkowych szczepień przedstawią marszałkowi Sejmu już 6 grudnia.
"Szczepimy, bo myślimy" - większe składki dla antyszczepionkowców
Projekt ustawy „Szczepimy, bo myślimy” powstał we współpracy lekarzy i prawników z Polskiego Towarzystwa Prawa Medycznego. W nim znalazły się między innymi zapisy o tym, by samorządy miały prawo i możliwość uzależniać przyjmowanie dzieci do żłobków i przedszkoli od tego, czy maluchy były szczepione.
W projekcie znalazła się też propozycja, która zdecydowanie nie spodoba się członkom ruchów STOP NOP i ich zwolennikom. Prawnicy i lekarze, którzy przygotowali dokument chcą obowiązkowej składki zdrowotnej dla antyszczepionkowców.
Dziś wypłata każdego rodzica uszczuplana jest co miesiąc między innymi o 9 procent na składkę zdrowotną. Zgodnie z nowymi przepisami, każdy, kto dziecka nie szczepi, musiałby zapłacić więcej, bo aż 12 procent - podaje Gazeta Wyborcza.
To tak jak z ubezpieczeniem samochodu. Jeśli podejmujesz na drodze ryzykowne działania, składka jest wyższa. Nieszczepione dziecko też jest ryzykiem: zwiększa prawdopodobieństwo chorób i ich powikłań – wyjaśnił pomysł zwiększenia składki zdrowotnej dr Marcin Mikos z Polskiego Towarzystwa Medycznego.
ZOBACZ TEŻ: Przedszkola i żłobki nie dla dzieci bez szczepień? Projekt ustawy
Oceń artykuł
Tu się dzieje
