Oceń
Awaria oczyszczalni Czajka dalej budzi sporo emocji. W czasie gdy jedni grzmią o katastrofie ekologicznej i z przerażeniem krzyczą, że to polski Czarnobyl, a od ścieków w Wiśle umierają nawet szczury, inni na poważnie zajęli się sprawdzaniem, co i dlaczego wydarzyło się w Warszawie.
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski ogłosił we wtorek wstępne ustalenia i przyczynę awarii w oczyszczalni Czajka. Dwa rurociągi odprowadzające ścieki nie wytrzymały, fekalia trafiły do Wisły, a wszystkiemu winna jest jedna usterka. Okazuje się, że w rurociągu odprowadzającym ścieki rozwarstwiły się dwie części.
W czasie prac, które realizowały budowę tego rurociągu, doszło do problemów z łączeniem ze sobą poszczególnych elementów - mówił we wtorek Trzaskowski. - Te elementy powinny być tylko i wyłącznie zakończone i izolowane fabrycznie". - Prawdopodobnie przy łączeniu tych elementów jednak nastąpiły problemy, po prostu te dwa elementy były łączone bez zachowania stuprocentowej, należytej staranności - dodał prezydent.
Afera fekalna, lecą głowy
Jak poinformował polityk, w czasie kontroli w Czajce ujawniono pewne uchybienie - zabrakło jednego z pięcioletnich przeglądów systemu. Skutek tego mógł być tylko jeden - utrata stanowiska przez jednego z członków zarządu.
W toku analizowania dokumentów wyszło na jaw dosyć istotne uchybienie formalne. Brak jest jednego przeglądu pięcioletniego tego tunelu - mówił Trzaskowski. - Nie mogę tolerować tego rodzaju uchybień, gdy mamy do czynienia z taką awarią. Dlatego członek zarządu, który był odpowiedzialny za nadzór wszystkich dokumentów dzisiaj pożegna się z pracą.
Prezydent zapowiedział też kolejne kontrole i pociągnięcie do odpowiedzialności ludzi odpowiedzialnych za uchybienia w Czajce.
Również zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec wszystkich, którzy nadzorowali ten proces - mówił. - Skierowałem kolejne kontrole do MPWiK. Będzie kontrola, dodatkowy audyt, jeśli pojawią się jakiekolwiek niedociągnięcia będę twardo wyciągał konsekwencje i na bieżąco o tym informować.
Oceń artykuł