Oceń
Piotr Woźniak-Starak spadł z motorówki i zaginął. Od czterech dni trwają zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Śledztwo w sprawie podjęła właśnie prokuratura.
Prokuratura Rejonowa w Giżycku rozpoczęła śledztwo w sprawie zaginięcia miliardera Piotra Woźniaka-Staraka. Poszukiwania mężczyzny trwają od niedzieli - jak na razie są bezskuteczne.
Nieoficjalnie - na śrubie motorówki, którą płynął Starak, znaleziono włosy i strzępy ubrań. Możliwe więc, że po wpadnięciu do wody, 39-latek uderzył w mechanizm, a to mogło skończyć się jego tragiczną śmiercią.
Wątpliwości prokuratury
Śledztwo prokuratury dotyczy wypadku z prawdopodobnym skutkiem śmiertelnym. Śledczy nie ukrywają - Woźniak Starak prawdopodobnie nie żyje. W sprawie pojawiają się kolejne pytania.
Dlaczego doświadczony, często pływający motorówką - także nocą - mężczyzna wpadł do wody? Czemu nie używał zabezpieczeń?
"Fakt" podaje, że w sprawie, w charakterze świadka, przesłuchana została 27-letnia towarzyszka miliardera. Pojawiają się pierwsze wątpliwości - kto prowadził motorówkę? Czy przypadkiem nie była to kobieta?
Jak na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Piotr Woźniak-Starak nadal jest poszukiwany. Prokuratura zaś odmawia podawania szczegółów ze względu na wstępny charakter i dobro śledztwa.
Zaginięcie Woźniaka-Staraka
W nocy z soboty na niedzielę, po kolacji z żoną i kłótni z rodziną, Woźniak-Starak odprawił ochronę i udał się na nocny rejs motorówką. Towarzyszyła mu tajemnicza 27-latka - jak się okazało, kelnerka z mazurskiej restauracji. To właśnie o nią Starakowie mieli pokłócić się w sobotni wieczór.
W czasie rejsu para wpadła do wody. Kobieta o własnych siłach dopłynęła do brzegu, jednak przez kilka kolejnych godzin nikogo nie poinformowała o wypadku. 39-letni Woźniak-Starak zaginął. Choć do zdarzenia doszło w nocy, a służby miały dostać pierwszą informację o porzuconej motorówce już około godziny 2 w nocy, policja zainteresowała się tematem dopiero około godziny 4 nad ranem w niedzielę. Wtedy rozpoczęto poszukiwania.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
