Oceń
Koszmar w Libanie trwa. We wtorek w Bejrucie doszło do gigantycznego wybuchu w porcie. Zniszczone jest 70 procent centrum miasta. Ofiary mogą być liczone w setkach.
Takiej tragedii świat nie widział przez dziesięciolecia - w Bejrucie we wtorek doszło do potężnej eksplozji. Najpierw zapalić miał się statek z fajerwerkami, później doszło do czegoś znacznie gorszego...
Nastąpił zapłon i eksplozja materiałów wybuchowych, a fala uderzeniowa nie tylko doszczętnie zniszczyła 70 procent centrum miasta, ale też była odczuwalna nawet na Cyprze. W Bejrucie część budynków uszkodzonych zostało nawet 10 km. od centrum eksplozji. Zawalił się główny spichlerz z pszenicą - ziarno nie nadaje się do spożycia. Zniszczony został także sprzęt do walki z koronawirusem. Przez najbliższe dwa tygodnie obowiązywać ma stan wyjątkowy, a ulice patrolować będzie wojsko.
Budynki zniknęły
W wyniku wybuchu budynki w centrum miasta zostały dosłownie zrównane z ziemią. Miasto zamieniło się w gruzowisko i gigantyczny cmentarz - już wiadomo, że zginęło co najmniej 100 osób, a kilka tysięcy jest rannych, setki uznaje się za zaginione. Służby ciągle wydobywają rannych i ciała ofiar spod gruzów. Szpitale są przepełnione.
Premier Libanu Hassan Diab zapowiedział, że winni tragedii zostaną odnalezieni i pociągnięci do odpowiedzialności.
Obiecuję, że ta katastrofa nie pozostanie bez znalezienia winnych. Odpowiedzialni za nią zapłacą. O zagrożeniu, jakie stwarza ten skład materiałów wybuchowych umiejscowiony koło portu, wiadomo było od 2014 roku - powiedział.
Już wiadomo, że wybuchł skład saletry amonowej - aż 2750 ton materiału przetrzymywano w magazynie w porcie, odkąd przejęto go z nielegalnego transportu w 2014 roku. Już wiadomo, że składnik materiałów wybuchowych magazynowany był bez odpowiednich zabezpieczeń.
Oceń artykuł

