Oceń
Korea Północna znowu grozi światu, a III wojna światowa wisi w powietrzu. Kim Dzong Un zapowiedział, że jego kraj rozszerzy arsenał nuklearny i stawia żądania Stanom Zjednoczonym. Czy bez Donalda Trumpa pyzaty dyktator wymknie się spod kontroli?
Korea Północna wraca do swojej polityki gróźb i strachu. Kim Dzong Un przemówił na zjeździe Partii Pracy Korei w Pjongjangu i zapowiedział, że jego kraj będzie się ostro zbroił. 20 stycznia nastąpi zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta USA, a północnokoreański dyktator właśnie nazwał Ameryką „największym wrogiem”. Zapowiedział, że niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu, polityka Waszyngtonu wobec Korei Północnej się nie zmieni.
Korea Północna stawia na broń atomową. Kim Dzong Un grozi USA
Kim Dzong Un mówił m.in. o prawdziwej naturze Stanów Zjednoczonych i zapowiedział, że jego kraj będzie rozszerzał swoje możliwości nuklearne, by być gotowym na „uderzenie zapobiegawcze i odwetowe”. Zamierza również zacieśnić powiązania z "antyimperialistycznymi, niezależnymi siłami".
Korea Północna się zbroi? Kim Dzong Un zaapelował o rozwój nowoczesnego sprzętu wojskowego takiego jak m.in. satelity szpiegowskie, broń hipersoniczna, pociski balistyczne oraz atomowe okręty podwodne. Mówił również o "pięcioletnim planie gospodarczym", zapominając oczywiście choćby słowem wspomnieć, że w Korei Północnej ludzie przymierają głodem.
Światowe media przypominają, że Donald Trump poprzez spotkania i korespondencję z Kim Dzong Unem, chociaż nie doprowadził do denuklearyzacji Korei Północnej, to udało mu się zapobiec zaognieniu konfliktu USA-Korea Północna i ostudzić bojowy zapał Kima. Tymczasem Joe Biden zapowiedział, że spotka się z Kimem tylko pod warunkiem, że Korea Północna zgodzi się na redukcję arsenału nuklearnego.
W ubiegłym miesiącu Kurt Campbell, amerykański dyplomata w Azji Wschodniej w rządzie Baracka Obamy i postrzegany jako pretendent do czołowej pozycji politycznej w Azji za rządów Bidena, powiedział, że przyszła administracja USA będzie musiała podjąć nowe decyzje o podejściu do Korei Północnej i nie powtórzyć opóźnień z epoki Obamy – pisze RMF FM.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
