Oceń
W nocy z wtorku na środę Iran ostrzelał dwie bazy USA w Iraku. W czasie ataku przebywało w nich około 150 polskich żołnierzy. Ciągle nie podano oficjalnych danych na temat potencjalnych ofiar.
Eskalacja konfliktu na linii Iran-USA. W nocy doszło do ostrzelania baz amerykańskich. 22 rakiety spadły na 2 bazy. W obu byli polscy żołnierze.
W bazie lotniczej Al Asad, na którą spadło 9 pocisków, przebywało w nocy 100 Polaków. Żołnierze mieli stacjonować też w bazie Irbil. W sumie mówi się o 150 polskich żołnierzach.
USA nie podaje na razie informacji o stratach i ofiarach. Donald Trump napisał na Twitterze, że "trwa szacowanie" i "nic się nie stało". Z kolei strona irańska informuje o "zabiciu osiemdziesięciu amerykańskich terrorystów" i doszczętnym zniszczeniu swoich celów.
MON: Polacy bezpieczni
Po nocnych atakach w Iraku głos w sprawie zabrało Ministerstwo Obrony Narodowej. W komunikacie przesłanym PAP informują, że Polskim żołnierzom nic się nie stało. Mariusz Błaszczak napisał na Twitterze, że pozostają z nimi w stałym kontakcie.
Żaden z polskich żołnierzy w Iraku nie ucierpiał po atakach rakietowych na bazy Al Asad i Irbil. Jesteśmy w stałym kontakcie z dowódcą Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku
- czytamy.
Mimo ataków MON i wojsko nie planują wycofania z bliskiego wschodu polskich żołnierzy. Generał Tomasz Piotrowski poinformował w rozmowie z dziennikarzami, że sytuacja jest niestabilna, ale Polska jest pewnym sojusznikiem i nie widzi powodów do ewakuacji.
Nie jest w tej chwili rozważana ewakuacja polskich żołnierzy. W Iraku jesteśmy w ramach koalicji. Jesteśmy wiarygodnym sojusznikiem, który realizuje zadania w ramach określonych operacji
- powiedział.
Sytuacja bezpieczeństwa w tej chwili jest niestabilna
- poinformował.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
