Oceń
Do tragicznego wydarzenia doszło w stanie Illinois, w USA. Na werandzie znaleziono 52-letnią kobietę, a wokół niej biegały dwa buldożki francuskie ze śladami krwi na futerku.
Według doniesień policji w hrabstwie Lake kobieta została zaatakowana przez swojego psa w domu w stanie Illinois. Niedługo jej ciało w kałuży krwi znaleźli przyjaciele. Jak twierdzą policjanci, atak psów był wyjątkowo brutalny, a kobieta miała rany na prawie całym ciele. Niemalże doszczętnemu zniszczeniu uległy również ubrania kobiety.
Psy brutalnie zagryzły swoją właścicielkę
52-letnia Lisa Urso była właścicielką dwóch buldogów francuskich i kundelka przypominającego rasę border collie. Według doniesień policji oba buldogi francuskie miały ślady krwi na futrze, nie wiadomo jednak, czy zaatakowały ją razem.
Śledczy twierdzą, że za atakiem stoi buldog o imieniu Blue - ten bowiem przed adopcją był podobno wykorzystywany do nielegalnych walk (co jest dość nietypowe dla tej małej i dość wątłej zdrowotnie rasy).
Poza tym, Blue miał "kryminalną przeszłość" - 13 i 21 kwietnia pies zaatakował chłopaka zmarłej, a w wyniku starcia założono mu szwy na ręce oraz nodze.
Niedługo po incydentach psa jej odebrano, a następnie trafił do ośrodka dla zwierząt. Niedługo 52-latka zdecydowała się odebrać zwierzaka z instytucji. Jak twierdzą pracownicy ośrodka, Blue pod ich opieką "nie zachowywał się agresywnie i raczej nie dawał żadnych powodów do obaw".
W sprawie zabrał głos również doktor Howard Cooper, który jest koronerem z hrabstwa Lake. - Kochała to zwierzę. Gdyby kiedykolwiek myślała, że by ją zaatakował, jestem pewien, że nie chciałaby go odzyskać. Najwyraźniej wierzyła, że wszystko z nim w porządku - stwierdził lekarz.
Na razie nie wiadomo, co się stanie z psimi przestępcami.
Oceń artykuł