Oceń
Korea Północna znów stoi na krawędzi kryzysu. Koronawirus, wielki głód, kolejne brutalne i ostre restrykcje… czyżby Kim Dzong Un bał się buntu i utraty władzy? Nowe ustawy, zdaniem niektórych źródeł, mają przykręcić śrubę Koreańczykom i pokazać, że pyzaty tyran nie traci kontroli nad krajem.
Korea Północna upada? Nie dość, że koronawirus miażdży gospodarkę, to jeszcze ekstremalne zjawiska pogodowe dobijają rolnictwo. W kraju panuje głód, a Kim Dzong Un zarządza kolejne egzekucje i wprowadza kolejne restrykcje, m.in. zabraniając pieczenia chleba. Tymczasem Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego jednogłośnie zdecydowało, że przyjęto aż 4 nowe ustawy.
Życie w Korei Północnej i kary za... wszystko?
Jak podaje Korea JoongAng Daily, nowe prawo weszło w życie. Szczególne kontrowersje budzi dokument "O odrzucaniu reakcyjnej ideologii i kultury", który wpłynie mocno na życie obywateli Korei Północnej, a także na działanie instytucji i przedsiębiorstw. Reżim wzmacnia znacznie "idei, ducha i kultury", więc ostro zwalczane będą wszelkie zjawiska mogące zostać uznane za „reakcyjne”. Tak naprawdę kara może zostać wymierzona za niemal wszystko. NK News podaje również, że zostanie zaostrzona kontrola nad komunikacją w kraju, do tego ostro zwalczane będą wszelkie działania anty-socjalistyczne.
Dalsze umocnienie naszych ideologicznych, rewolucyjnych i klasowych stanowisk poprzez dokładne zapobieganie wtargnięciu i rozprzestrzenianiu się antysocjalistycznej ideologii i kultury oraz zdecydowane utrzymanie naszych idei, ducha i kultury – cytuje treść ustawy Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA). (O2.pl)
Okazuje się, że Kim Dzong Un zaostrzając prawo, prawdopodobnie walczy o przetrwanie. Media donoszą o kolejnych skandalach korupcyjnych w kraju, a także próbujących rozwijać się prywatnych biznesach. Czyżby pyzaty dyktator bał się o własne cztery litery? Jego okrutna następczyni nieoficjalnie została już wybrana, a jeśli komunistyczna partia uzna, że despotyczny grubasek przestaje sobie radzić, może nawet iść kimać wiecznie…
Oceń artykuł
Tu się dzieje
