Oceń
Ciało studenta pierwszego roku dwa miesiące leżało niezauważone w jednym z pokoi w akademiku. Dopiero kilka dni temu rodzice chłopaka zainteresowali się jego zniknięciem.
Niewyobrażalne sceny w akademiku w Nowej Zelandii. Po dwóch miesiącach, w jednym z pokoi, odkryto rozkładające się ciało studenta. Było już w tak złym stanie, że do jego identyfikacji potrzebni byli specjaliści, badający zwłoki po katastrofach!
O tym, że młody chłopak zaginął, nikt nie wiedział. Jego zniknięciem nie interesowali się znajomi, a ojciec dopiero w ostatnią niedzielę próbował skontaktować się z kolegami syna, by ustalić miejsce jego pobytu. Gdy nie odpowiadali, zawiadomił policję.
Smród w akademiku
Ciało chłopaka leżało w pokoju w akademiku dwa miesiące, jak to możliwe, że nikt tego nie zauważył?
Firma sprzątająca zajmuje się ponoć tylko częścią wspólną, a pokój zmarłego usytuowany był od niej na tyle daleko, że nie dobiegały tam nieprzyjemne zapachy. O tym, że coś jest nie tak, zawiadomili studenci, ale dopiero, gdy przykry zapach stal się nie do zniesienia. Rozkładające się zwłoki namierzono dopiero w poniedziałek 23 września!
Sprawą śmierci chłopaka zajmują się śledczy - podaje Christchurch Press. Ponadto władze uniwersytetu Canterbury zadeklarowały, że przeprowadzą swoje własne, wewnętrzne śledztwo.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
