Oceń
Rosja naruszyła przestrzeń powietrzną Polski? Co więcej, podobne incydenty miały miejsce także w innych państwach? Pojawiają się coraz bardziej niepokojące informacje o działaniach Władimira Putina.
Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy poinformowało w raporcie za dzień 14 marca, o poważnym naruszeniu przepisów przez Rosję. W ramach sankcji przestrzeń powietrzna dla państwa władanego przez Władimira Putina została zamknięta zarówno w naszym kraju, jak i w niemal całej Europie. Teraz jednak miało dojść do jej naruszenia. Zdaniem Ukraińców na polskim niebie pojawił się rosyjski dron. Sprzęt został ponoć zestrzelony i trwają poszukiwania jego szczątków.
Okupanci kontynuują swoje prowokacyjne działania, bez wahania, wlatując w przestrzeń powietrzną państw członkowskich NATO!
- stwierdził rzecznik dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat.
Wedle raportu Ukraińców, dron początkowo krążył nad ostrzelanym w ostatnich dniach poligonem Jaworów (20 km od polskiej granicy), po czym został skierowany do Polski, wleciał na jej terytorium i następnie zawrócił. Zestrzelony miał zostać już w Ukrainie.
Rosja prowokuje NATO?
Do podobnych incydentów dojść miało nie tylko w Polsce, ale też w Rumunii i Chorwacji. Niezidentyfikowany początkowo sprzęt znalazł na swoim polu młody mężczyzna z północy Rumunii. Szybko okazało się, że to bezzałogowy dron Orlan-10, używany przez Rosjan w celach rozpoznawczo-patrolowych. Urządzenia te mogą ponoć zbierać dane wywiadowcze, prowadzić wojnę elektroniczną i namierzać cele dla samolotów i artylerii. Wiadomo o tylko jednym kraju używającym tego sprzętu - Rosji.
Bezzałogowiec Tu-141 wyprodukowany w ZSRR rozbił się z kolei w Zagrzebiu w Chorwacji. Sprawę badają miejscowa policja i wojsko. Wśród szczątków maszyny znaleziono ślady materiałów wybuchowych. Jedynym znanym operatorem Tu-141 pozostaje dziś Ukraina, rzecznik ministerstwa obrony Markijan Łubkiwski zaprzecza jednak, by samolot należał do nich.
Rosyjski dron na polskim niebie? PiS nic nie wie
Informacje o rzekomym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez Rosjan dotarły oczywiście do naszych rządzących. W czasie gdy wicepremier do spraw bezpieczeństwa i premier jadą (w niewyjaśnionym i niezrozumiałym celu) do Kijowa, sprawą zajął się szef KPRM. Michał Dworczyk twierdzi jednak, że nic złego się nie stało, nikt polski i NATO nie prowokuje. Nie ma się czym przejmować.
To jest informacja medialna, której nie potwierdzają służby wojskowe polskie i ukraińskie, więc poruszamy się w przestrzeni medialnej
- powiedział Michał Dworczyk dziennikarzom.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
