Oceń
Żołnierze broniący Mariupola twierdzą, że Rosjanie użyli wobec nich broni chemicznej. Zachód bada te doniesienia i ostrzega, że jeśli to się potwierdzi, podjęte zostaną najostrzejsze możliwe kroki. Niewykluczone jest nawet wkroczenie wojsk NATO i Wielkiej Brytanii na teren Ukrainy.
Znajdujący się w Mariupolu pułk Azow twierdzi, że Rosjanie za pomocą drona rozpylili "przeciwko ukraińskim żołnierzom i cywilom trującą substancję nieznanego pochodzenia". Teraz informacje te są weryfikowane przez Zachód.
Te doniesienia, jeśli są prawdziwe, są głęboko niepokojące i odzwierciedlają obawy, jakie mieliśmy co do możliwości użycia w Ukrainie różnych środków kontroli zamieszek, w tym gazu łzawiącego zmieszanego ze środkami chemicznymi - napisał John Kirby, rzecznik Pentagonu.
Pentagon oraz prezydent Ukrainy nie potwierdzają jeszcze doniesień o wykorzystaniu broni chemicznej. Eksperci przyznają, że jeśli informacje okażą się prawdziwe, NATO może zareagować na wiele sposobów, począwszy od działań dyplomatycznych aż po wysłanie środków i sił do Ukrainy.
Morawiecki ocenił działania Rosjan
Mateusz Morawiecki podczas ostatniej konferencji prasowej stwierdził, że pojawia się coraz więcej raportów potwierdzających użycie broni chemicznej przez Rosjan. Jak podkreślił, to kolejny powód skłaniający wprowadzenia możliwie najmocniejszych sankcji.
Dochodzi do nas coraz więcej informacji, potwierdzonych raportów międzynarodowych, że na Ukrainie użyto broni chemicznej. To jest kolejny szczebel zbrodni, której nie wahał się przekroczyć Putin i jego zbrodnicza klika, która rządzi w Rosji. To niestety jest dowód na to, że po naszej stronie musimy doprowadzić do jak najdalej idących sankcji - poinformował szef rządu.
Zdaniem premiera tylko ostre sankcje i wsparcie militarne mogą obronić bezpieczeństwo wschodniej części Europy, w tym Polski. Przed Ukrainą najważniejsze starcie tej wojny, czyli walka o Donbas, która może zadecydować o porażce lub zwycięstwie Kremla.
Oceń artykuł