Oceń
Masowy, nieoznaczony grób, a w nim szczątki około 60 osób. Nie wiadomo, skąd się tam wzięły i do kogo należą. Wiadomo, że natknął się na nie mężczyzna, przekopujący własny ogródek.
Rosjanin Witalij Kwasza dokonał makabrycznego odkrycia. Mężczyzna postanowił zrobić dobudówkę swojego domu, a gdy samodzielnie zaczął przygotowywać do tego część ogrodu, kopiąc w ziemi natrafił na zbiorową mogiłę.
Pierwsze szczątki Kwasza odnalazł już rok temu, teraz, po miesiącach, natrafił na kolejne. W sumie w jego ogródku spoczywało około 60 niezidentyfikowanych ciał. A przecież wcale nie jest powiedziane, że to koniec...
Bezimienne ofiary Stalina?
Po odkryciu sprzed roku władze miasta Błagowieszczeńsk nie podjęły decyzji o przekopaniu terenu i poszukiwaniach kolejnych kości. Mężczyzna zadania tego podjął się na własną rękę.
Co ciekawe, gdy Rosjanin odkrył masowy grób, miasto i państwo zadeklarowały jedynie, że odbiorą szczątki z ogródka... o ile Kwasza wcześniej je z niego wykopie. Skąd tak oburzające zachowanie? Tłumaczyli się brakiem pieniędzy - podaje amur.info.
To dalej nie koniec szokujących doniesień z Syberii. Państwo nie ma najmniejszego zamiaru sprawdzać, czyje ciała spoczęły w zbiorowej mogile. Śledczy orzekli jedynie, że wszyscy zmarli około 80-100 lat temu od ran postrzałowych. Jak się łatwo domyślić, mogli być ofiarami stalinizmu.
To dużo? A jednak, to nadal nie wszystko. Od roku pochowano jedynie kilka z kilkudziesięciu odnalezionych zwłok! Spoczęły na cmentarzu nieopodal, oznaczone maleńkimi, bezimiennymi tabliczkami.
Oceń artykuł