Oceń
Ślub miał być dla tej pary spełnieniem marzeń. Niewiele brakowało, a powiedzieliby sobie sakramentalne tak - niestety, życie napisało inny scenariusz. Panna młoda źle się poczuła na progu kościoła, jeszcze tego samego dnia umarła.
Ślub był dniem, którego wyglądali z niecierpliwością. Oczywiście, wiązał się z dużym stresem, ale również z czystą radością. 30-letnia panna młoda i 31-letni pan młody kochali się bardzo mocno i chcieli dać temu wyraz przysięgając sobie miłość i wierność przed ołtarzem. W najczarniejszych snach nie przypuszczaliby, że przypadnie im w udziale straszliwa tragedia.
30-letnia Jessica była w 6-tym miesiącu ciąży. W pięknej białej sukni zmierzała już do kościoła, w towarzystwie swojej świadkowej. Jej przyszły mąż czekał w tym samym czasie na progu ołtarza.
Koszmarny ślub
W pewnej chwili panna młoda źle się poczuła - poskarżyła się na zawroty głowy i drętwienie szyi. Stwierdziła jednak, że to nerwobóle spowodowane stresem związanym z ceremonią. Kiedy była już tuż przy kościele... straciła przytomność.
Wtedy jadąca z nią świadkowa wiedziała już, że stało się coś bardzo niedobrego. Zawiadomiony o sytuacji pan młody wybiegł do swojej ukochanej.
Martwiłem się, ponieważ czekałem na nią przy ołtarzu, a ona długo zwlekała z wejściem. Jej kuzyn nagle przebiegł i powiedział mi, że zemdlała. Otworzyłem drzwi samochodu, a ona leżała. Po chwili odzyskała przytomność i zaczęła ze mną rozmawiać. Opowiedziała, że wszystko jest w porządku, ale boli ją kark - mówił mężczyzna w jednym z wywiadów.
Pan młody z zawodu jest strażakiem. Widział więc, co robić. Kobieta szybko trafiła do szpitala położniczego, w którym okazało się, że była w stanie przedrzucawkowym, który to powodował jej dolegliwości - nie miały one nic wspólnego ze stresem.
Kobieta na progu kościoła dostała udaru mózgu. Lekarze robili co mogli, by uratować życie jej i dziecka. Doprowadzili do cesarskiego cięcia, ale niestety, Jessica zmarła na stole operacyjnym. Za cud należy uznać fakt, że przeżyła jej przedwcześnie urodzona córeczka.
Zamiast radości ze ślubu i rodzicielstwa, przed niedoszłym panem młodym teraz bardzo poważne zadanie - musi sam stawić czoła wychowaniu takiej niewinnej kruszynki, która nigdy nie pozna swojej mamy.
Jessica była naprawdę wesołą osobą, która kochała życie. Tak bardzo nie mogłem się doczekać, aby zostać jej mężem i ojcem. Będę silny i nie poddam się - mówi mężczyzna.
Trzymamy kciuki i współczujemy tej straty.
Oceń artykuł