Oceń
Szczury, pluskwy, karaluchy, prusaki… to nie szkodniki! Tak przynajmniej twierdzą politycy w Strasburgu. Chcą zmienić nastawienie do gryzoni i robactwa pojawiającego się w domach, poprzez nazywanie takich gości „współbiesiadnikami”.
Sądziliście, że Sylwia Spurek pragnąca zakazać reklamowania mięsa i mleka, oczadziała do reszty? W takim razie zapraszamy do Strasburga, bo tamtejsi radni z koalicji ekologicznej odlecieli już totalnie i chyba nadają z innej galaktyki. Żądają, by karaluchy i pluskwy w domach nie były już nigdy dyskryminowane jako „szkodniki”. Jak podaje Polsat News, chcą, by owady i insekty w domach były traktowane jako współbiesiadnicy!
Prawa zwierząt dla szczurów i pluskiew? Ekolodzy chcą dla nich szacunku
Radni z koalicji ekologicznej martwią się o dobrostan zwierząt. Pragną, by mieszkańcy Strasburga byli bardziej życzliwie nastawieni do gryzoni i owadów powszechnie uważanych za szkodniki. Czy idąc tym tropem, należy przestać nazywać szkodnikami również polskich polityków?
Musimy zadać sobie pytanie, czy chcemy pomóc ludziom, którzy żyją ze szczurami i pluskwami w niezdrowych warunkach, czy powinniśmy prowadzić kampanię dla szczurów – oburzyła się radna Rebecca Breitman.
Plaga szczurów w Europie
Jak zwraca uwagę regionalny dziennik "Dernieres Nouvelles d’Alsace", szczury w Strasburgu to już prawdziwa plaga, żyją w piwnicach, buszują w śmietnikach. Ten problem narasta w całej Europie od wielu miesięcy. W Hiszpanii, gdy zaatakowały niedawne śnieżyce i nie działał wywóz śmieci, plaga rozrosła się do katastroficznych rozmiarów. Z ekstremalną liczbą szczurów zmaga się także Londyn. W Warszawie nie dość, że Polacy zmagają się ze szczurami, to jeszcze miasto opanowują krwiożercze pluskwy.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
