Oceń
Światu grozi kolejny wielki konflikt? Aleksandr Łukaszenka zdaje się mocno niezadowolony z sankcji, jakie na Białoruś nakładają kolejne kraje. Straszy więc przymierzem z Rosją i wywołaniem trzeciej wojny światowej.
Rok po wyborach na Białorusi Aleksandr Łukaszenka (który zdaniem większości komentatorów zagranicznych, a także opozycji, głosowanie przegrał) straszy świat trzecią wojną światową. Zapowiada, że jeśli postronne kraje nie przestaną wtrącać się w nie swoje sprawy, we współpracy z Rosją pokażą im, kto ma władzę. A skutki mają być tragiczne.
Dyktator z Białorusi zwołał wielką konferencję w rocznicę wyborów i zaprosił na nią media zagraniczne, przekonując przy tym, że jest otwarty i nie zamierza niczego ukrywać. Problem w tym, że pytania dziennikarzy non stop przerywali jego poplecznicy i pracownicy mediów prorządowych. A gdy już udało się spytać o cokolwiek, Łukaszenka straszył lub potwierdzał - na Białorusi panuje reżim, a nie zamierza rezygnować z prześladowań.
Łukaszenka straszy trzecią wojną światową
Aleksandr Łukaszenka ani myśli oddawać władzy, ani poddać się w obliczu wielkich protestów obywateli. Nowe sankcje na Białoruś nałożyła Wielka Brytania, mniej więcej w tym samym czasie podobną decyzję podjęły Stany Zjednoczone i Kanada. Łukaszenka skomentował to ostro - kazał się nie wtrącać i zagroził wojną.
Nic wspólnego z tą Wielką Brytanią mieć nie chcemy. To amerykańscy lokaje. A sankcje wprowadzajcie. Pożyjemy, zobaczymy, do czego to doprowadzi, jeśli nie pójdziecie po rozum do głowy
- powiedział pewny siebie.
Posłuchajcie, rozpętacie trzecią wojnę światową. Do tego chcecie popchnąć nas i Rosjan? Chcecie zwyciężyć w tej wojnie? W niej nie będzie zwycięzców, a jeśli będą, to nie będziecie to wy. Dlatego, dopóki jeszcze cierpliwie to znosimy, siądźmy do stołu i zacznijmy rozmowę o tym, jak wyjść z tej sytuacji - dodał.
Łukaszenka o torturach: to nie sanatorium
Aleksandr Łukaszenka odniósł się też do oskarżeń, jakoby strajkujący obywatele Białorusi byli wyłapywani przez służby i maltretowani. Dyktator ogłosił, że w większości przypadków to wierutne bzdury, zapewniając, że opozycjoniści "kupują obdukcje" by uciec z kraju.
Jednocześnie dyktator oznajmił, że strajkujący sami się proszą o złe traktowanie...
Areszt na ulicy Akrescina w Mińsku to nie sanatorium. Ci, którzy nie chcieli być pobici, tam nie trafili - stwierdził.
Oceń artykuł