Oceń
Wyjątkowo bestialski czyn urzędnika. Szef archiwum państwowego przywiązał psa łańcuchem do samochodu i ciągnął przez co najmniej 1,5 kilometra. Śledczym tłumaczył, że to kara.
Wioska Kuźmin nagle okryła się bardzo złą sławą. To właśnie tam, 17 listopada, doszło do bestialskiego czynu szefa archiwum państwowego Ukrainy w obwodzie chmielnickim. Przerażeni świadkowie na szczęście nie stali z założonymi rękami.
Wołodymyr Bajdycz jest dziś szefem archiwum, kiedyś piastował funkcję wicemera Chmielnickiego. W najbliższej przyszłości mógłby z kolei objąć posadę więźnia, jednak wszystko wskazuje na to, że karze się wywinie.
"Za karę"
Mężczyzna przywiązał psa łańcuchem do samochodu i ruszył. Zwierzę ciągnął za autem co najmniej 1,5 km, aż zatrzymali go świadkowie. W obronie psiaka stanąć miał anonimowy żołnierz sił specjalnych. Swoim samochodem dogonił Bajdycza, odebrał mu poranione zwierzę i zawiózł do pobliskiej kliniki weterynaryjnej.
Sprawą zajęła się policja. To właśnie mundurowym oprawca psa wyjaśnił - nie widząc w swym zachowaniu niczego złego - że chciał zwierzę ukarać, ale intencje miał dobre.
Wcześniej pies miał pogryźć matkę Bajdycza. Jak więc się za coś takiego odwdzięczyć? Skatować zwierzaka, po czym wywieźć go w odludne miejsce i pozostawić, by umarł. Plan ten urzędnikowi się jednak nie powiódł.
Oceń artykuł