Jak informowaliśmy, 5 grudnia doszło do równoczesnych eksplozji na rosyjskich lotniskach przy Riazaniu i Engelsie. Teraz uważa się, że był to planowany atak armii ukraińskiej wykonany przy pomocy dronów bojowych, choć Ukraina na ten moment nie wzięła na siebie odpowiedzialności za to wydarzenie.

Ta sytuacja spowodowała, że część wpływowych komentatorów prokremlowskich zaczęła podważać wiarygodność Rosji jako mocarstwa nuklearnego. To ustalenia amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW).

Zobacz także

A ponoć karaluchy są odporne

Putin naprawdę umiera? Jest informacja z Kremla. „Zaniki pamięci”

Strzelają do siebie nawzajem

Zaczęło się! Niezadowolenie w rosyjskiej armii sięgnęło zenitu

Atak na lotniska przyćmił wszystko

Dotychczas rosyjscy komentatorzy i blogerzy, odpowiedzialni w dużym stopniu za narrację wewnątrz kraju dotyczącą wojny, skupiali się na „sukcesach” Kremla, choćby na zmasowanym ataku rakietowym na ukraińską infrastrukturę.

Teraz mowa jest jedynie o tym, jak to możliwe, że Ukraina zdołała zniszczyć lotniska wojskowe znajdujące się kilkaset kilometrów w głębi Rosji. To wskazuje albo na skuteczne działania grup dywersyjnych wewnątrz kraju lub niezwykłą zdolność do niszczenia celów na odległym terytorium w Rosji.

Lotniska, które zostały zaatakowane są ważnymi bazami bombowców strategicznych Tu-95. To flota nuklearna Putina, samoloty zdolne do przenoszenia wielu ładunków jądrowych. Zdolność do ich swobodnego niszczenia podważa możliwości nuklearne Rosji – zdaje się, że Ukraina jest w stanie skutecznie pozbyć się zagrożenia.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.

Zobacz także

Rosjanie mają dość?

Wielki zwrot akcji! Żołnierze odwrócili się od Putina

„Cały szereg problemów”

USA: Putin nie miał pojęcia. W tej sprawie okłamywali go wszyscy