Oceń
Tomasz Surdel został brutalnie pobity przez członków reżimowych szwadronów śmierci FAES. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" relacjonował wydarzenia z Wenezueli. Sprawę bada konsulat.
Polski dziennikarz relacjonujący wydarzenia z Wenezueli dla "Gazety Wyborczej", został brutalnie pobity przez członków FAES. To niepodlegająca MSW organizacja, tzw. szwadrony śmierci, powołane by rozbijać wenezuelską opozycję.
Surdel twierdzi, że napastnicy byli "uzbrojeni po zęby". Członkowie FAES zatrzymali jego samochód i poprosili o wylegitymowanie się. Następnie zażądali, by wysiadł z auta. Podobno chcieli zadać mu kilka pytań.
Wtedy doszło do obezwładnienia i pobicia. Grożono mu także śmiercią.
Szwadrony śmierci zaatakowały Polaka
Bojownicy FAES zarzucili dziennikarzowi worek na głowę i przystawili pistolet do skroni. Jeden z nich pociągnął za spust, na szczęście broń nie była naładowana. Chwilę później zaczęli go bić.
Mężczyzna ma zbity nos, opuchniętą twarz, liczne zadrapania i siniaki, na szczęście nie doszło do żadnych złamań.
Przywódca wenezuelskiej opozycji Juan Guaido zapewnił, że nie ma przyzwolenia na podobne ataki.
Nie zgadzamy się z tak brutalną agresją, której ofiarą był polski dziennikarz Tomasz Surdel - napisał na Twitterze.
Sprawą zajął się konsulat w Caracas.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
