Oceń
Widać, że ktoś tu się nie uczy na błędach. Po raz kolejny wyparto się radioaktywnego wycieku. Wszyscy byliśmy w poważnym niebezpieczeństwie!
Czarnobyl był ogromną tragedią, ale widać, że nikogo niczego nie nauczył. Rosja zatuszowała wyciek radioaktywnego rutenu-600. Do incydentu doszło w 2017 roku, ale prawda wyszła na jaw dopiero teraz.
Rosjanie zataili awarię elektrowni atomowej
Na terenie wielu krajów (w tym Polski) w 2017 roku unosił się radioaktywny ruten-600. Wyciek niebezpiecznej substancji był wynikiem awarii jednej z elektrowni atomowych we wschodniej części Rosji.
Według ekspertów ze Stanów Zjednoczonych w południowym Uralu doszło do wybuchu 26 lub 27 września 2017 roku. Najprawdopodobniej miał on miejsce w kompleksie Majak. Jak jednak widać, Rosja postanowiła wszystko zataić.
Wszyscy konsekwentnie zaprzeczali awarii, a obecność rutenu w powietrzu tłumaczona była spłonięciem satelity. Kiedy prawda wyszła na jaw wiadomo już, że do incydentu dojść mogło podczas wykonywania zamówienia dla włoskich naukowców. Sprawę wybuchu potwierdziła Państwowa Agencja Atomistyki, która podkreśliła jednocześnie, że zagrożenie już minęło.
Wszyscy znaleźliśmy się w ogromnym niebezpieczeństwie. Czy kiedykolwiek będziemy mogli liczyć na prawdę?
Oceń artykuł