Oceń
Jak informuje „The New York Times”, Rosja po raz kolejny będzie testować rakiety o napędzie atomowym Buriewiestnik. To jedna z pięciu tzw. „cudownych broni”, o których mówił dyktator w 2018 roku.
Władimir Putin zapowiedział w 2018 roku pięć „cudownych broni”. Jedną z nich są właśnie rakiety o napędzie atomowym Buriewiestnik. W Stanach Zjednoczonych nazwano je „latającym Czarnobylem”. Jak podaje „The New York Times”, na Arktyce przygotowywane jest stanowisko testowe dla tej eksperymentalnej broni.
Już 31 sierpnia, wedle informacji „NYT”, władze rosyjskie wydały komunikat, który zalecił pilotom unikanie części Morza Barentsa będącej „strefą tymczasowego zagrożenia”. Chodzi o obszar oddalony o kilka kilometrów od poligonu Pankowo na archipelagu Nowa Ziemia. Jak przypomina dziennik z Nowego Jorku, identyczne oświadczenie pojawiło się przed testem „latającego Czarnobyla” w 2019 roku.
Władimir Putin ma nową broń. „Latający Czarnobyl” stwarza zagrożenie
Eksperci z Norwegii podjęli się analizy zdjęć satelitarnych. Wówczas na początku sierpnia w bazie lotniczej Rogaczewo, która znajduje się około 160 km od poligonu w Pankowie, zauważono dwa samoloty Rosatomu. Te maszyny zajmują się pozyskiwaniem informacji o wystrzeleniach rakiet.
Buriewiestnik został zaprojektowany z myślą o wojnie atomowej – jako broń odwetowa. Testy broni o napędzie atomowym, która może być wyposażona w głowice nuklearne, będą już czternastymi od czasu, kiedy Władimir Putin po raz pierwszy dokonał prezentacji Buriewiestnika.
Jak podaje nowojorski dziennik, wszystkie poprzednie testy próbne kończyły się porażką. „Latający Czarnobyl” nigdy nie przeleciał więcej niż 35 kilometrów. Co więcej, próba w 2019 roku skończyła się eksplozją z ofiarami śmiertelnymi. Gdy Buriewiestnik wpadł do Morza Barentsa, podczas misji odzyskania go, doszło do wybuchu, który zabił siedem osób. Wśród ofiar byli m.in. renomowani naukowcy z centrum nuklearnego w Sarowie. Chmura z promieniowanie dotarła nawet do krajów skandynawskich. Czy tym razem skutki dotrą też do Polski?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
